Lasy Państwowe naprawdopodobniej odzyskają certyfikat, który ułatwi im sprzedaż drewna z Puszczy Białowieskiej. Przyrodnicy zbojkotowali spotkanie, na którym leśnicy mieli wykazać, że usunęli niedociągnięcia w ochronie przyrody.
Certyfikat FSC to międzynarodowy dokument potwierdzający, że leśnicy prowadzą na swoim terenie wzorcową, ekologiczną gospodarkę. Bez niego w Europie, wrażliwej na tym punkcie, trudno znaleźć nabywców na drewno. Białostockiej dyrekcji Lasów Państwowych zawieszono go na wniosek kilku organizacji pozarządowych w ubiegłym roku.
Powód - kilkanaście zarzutów dotyczących sposobu zarządzania Puszczą Białowieską: jak wycinki w rezerwatach, brak stref ochrony cennych roślin i zwierząt. Zaledwie kilkanaście procent tego ostatniego naturalnego lasu w Europie objęte jest ochroną w ramach Białowieskiego Parku Narodowego. Resztą zarządzają Lasy Państwowe. Duża część ich terenów to zwykły las produkcyjny. Pod pretekstem walki ze szkodnikami lasy pozyskują też drewno w rezerwatach. Na przykład w rezerwacie im. Ładysława Szafera, położonym wzdłuż drogi Białowieża Hajnówka, w ostatnich latach wycięto ponad tysiąc stuletnich świerków.
Firma SGS, która w Polsce zajmuje się audytem certyfikatów FSC, po kontroli w Lasach Państwowych potwierdziła dużą część zarzutów ekologów.
Równocześnie zaczęła starać się o rozwiązanie sporu. W ubiegłym tygodniu zorganizowała spotkanie, na którym leśnicy i przyrodnicy ze stowarzyszeń ekologicznych mieli spróbować wyjaśnić kwestie sporne. Nie przybył żaden z przedstawicieli organizacji pozarządowych skarżących wcześniej Lasy Państwowe.
Dyrektor certyfikacji SGS Adam Sarnaszek utrzymuje, że część z nich listownie poinformowała go, że nie jest zainteresowana dialogiem.
W trakcie spotkania, do którego i tak doszło, Lasy Państwowe wykazywały, ze poprawiły sytuację na swoim terenie.
- Nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do tych wyjaśnień. Będę więc wnioskować o odwieszenie dokumentu - mówi Adam Sarnaszek. Podkreśla, że 15 organizacji pozarządowych jednak na spotkanie przyszło. Były to głównie społeczne przybudówki Lasów Państwowych - na przykład Polskie Towarzystwo Leśne. Zjawili się też odbiorcy drewna - przedstawiciele tartaków i firm produkujących meble.
Przyrodnicy i działacze ekologiczni, którzy spotkanie zbojkotowali, utrzymują, że niezależnie od ich obecności i tak SGS wnioskowałby o odwieszenie dokumentu.
- Firma certyfikująca ma się zajmować nadzorowaniem tego, czy leśnicy zasługują na certyfikat, a nie zabieganiem o dialog. To nie jest kwestia tego, czy się dogadamy, ale tego, czy las będzie chroniony. Cała ta sytuacja dowodzi wyłącznie jednego - wydawany w ten sposób certyfikat to fikcja - uważa Stefan Jakimiuk z WWF, światowej organizacji zajmującej się ochroną ginących gatunków. Zapowiada, że przyrodnicy zastanowią się nad złożeniem w sprawie puszczy skargi do Komisji Europejskiej. Jeśli ta uzna, że Polska w niewystarczającym stopniu chroni ten unikatowy las, sprawa znajdzie swój finał przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
W ubiegłym roku, głównie z powodów wycinek na okalających go terenach, zarządzanych przez Lasy Państwowe, Białowieski Park Narodowy utracił prestiżowy dyplom Rady Europy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok